Karlie Kloss - W, October 2012

Model: Karlie Kloss
Fotograf: Nick Knight
Stylizacja: Edward Enninful

W październikowym W, Karlie zmieniła się w tajemniczą księżniczkę w sesji Sweet Escape
Zarówno fotograf (Nick Knight) jak i stylista (Edward Enninful) znani są z ekscentrycznego i niebanalnego podejścia do mody, ale moim zdaniem, tym razem przeszli samych siebie. Stworzyli prawdziwy bajkowy świat niczym z Alicji w Krainie Czarów. Ciekawa jestem kto zajął nie graficzną aranżacją zdjęć, bo należą mu się wielkie brawa. (Niestety nie mogłam nigdzie znaleźć tej informacji.) A Karlie... No cóż. Z każdą kolejną sesją awansuje w moim rankingu modelek.

Maximo Riera - animal chairs

Maximo Riera to hiszpański artysta zajmujący się fotografią, malarstwem i rzeźbą. Jednak ostatnio jest o nim głośno dzięki serii zwierzęcych krzeseł.
Organiczne kształty mebli mają przypominać ludziom o współpracy jaka powinna zachodzić między nami a światem zwierząt.
Osobiście uwielbiam te krzesła. Łączą w sobie minimalizm, który uwielbiam oraz pewien element zaskoczenia jakim są organiczne kształty. Mimo to, są uniwersalne. Myślę, że idealnie komponowałyby się z wnętrzem modernistycznym i klasycznym. Poza tym nie zapominajmy o kolorze! Czerń to nie kolor, to sposób życia. ;P
W serii znajdują się: waleń, słoń, nosorożec, ośmiornica i wieloryb.

Rysunki #7 - Domek jednorodzinny

Kolej rysunek z 9 czerwca. Właściwie to moja ostatnia praca na takim formacie. Wstyd się przyznać, ale od czerwca nie narysowałam niczego porządnego. Pisałam , że zapisywałam się na kurs Młodzi Zdolni, ale z nim nie wyszło. Tak się na niego cieszyłam a tu klapa. Ale mówi się trudno. Tata chce żebym poszła teraz do jakiejś architektki, która ma firmę w centrum. Mogła by mnie podszkolić z rysunku, fizyki i matmy.

Back to VISION


Uświadomiłam sobie, że ostatnio trochę zboczyłam z planowanej tematyki bloga i niezbyt mi się to podoba. Zgodnie z adresem bloga, miałam stworzyć tu "swój świat", czy wizję swojego świata. Skończyło się natomiast na nażekanu na beznadziejność otaczającego mnie świata. Wiadomo, nie zawsze wszystko dobrze się układa, bywa lepiej lub gorzej itd., ale nie o tym miałam to pisać. Nie o tym chcę pisać. Co teraz? Pora na sprostowanie. Czas naprężyć tę sprężynę i wziać się w końcu do czegoś poważnego. Chociaż, można uznać, że blog, nie jest na prawdę istotną rzeczą, ale liczy się tu wykonanie planów. Realizowanie ich aż do końca (czyli w moim przypadku do śmierci, braku chęci lub internetu ;P).
Po prostu blog nabierze trochę światła. I co najważniejsze, zdaje mi się, że bedzie ciekawszy. ^^

Ta (mała) zmiana w formie bloga, jest właściwie spowodowana kilkoma przemyśleniami i wnioskami do których doszłąm w ten weekend. O czym myślę? Przede wszystkim o tym, że to co robię w tej chwili jest całkowicie bez sensu i do niczego nie prowadzi. Muszę skupić się na rzeczach, które są dla mnie teraz najważniejsze, czyli na dostaniu się na studia, czyli a bardzo dobrym zdaniu matury. Czyli mniej opieprzania, a więcej planowania, nauczania i konkretnego działania nie ważne w jakiej dziedzinie.
Skoro mam wyeliminować bezsensowne działania, to nasuwają mi się kolejne wnioski i postanowienia. W najnowszym Glamour jest jeden artykuł w którym specjaliści dawali rużne rady w swoich dziedzinach. Oczywiście w śród nich była dietetyczka. Sprawa ma się tak: 1 kilogram ludzkiego tłuszczu to 7000 kcal, kobieta przeciętnie spala dziennie 2000 kcal. Jeśli chodzi o moją dietę, to od początku roku szkolnego nie istnieje. We wrześniu ciągle się obrzerałam, więc przytyłam, a od początka października jem całkowicie normalnie a moja waga spadła i ustabilizowała się na 56-57 kg. Wychodzi na to, ze to moja naturalna waga (o ile mogę tak powiedzieć) i niech tak zostanie. Przez ostatnie półtorej roku ciągle męczyłam się z odchudzaniem całkowicie bezefektownie. Jaki sens ma to dalej ciagnąć? Wiem, że teraz z nawałem rzeczy jakie mam do zrobienie i podejściem mojego ojca, nie znajde czasu na świczenia, ani nie będę w stanie spożywać chociażby 1000 kcal dziennie. A jeśli te warunki nie mogą być spełnione, to raczej nie ma sensu wmawiać sobie, że się odchudziam. Nie chciałabym jednak, by ktokolwiek myślał, że się poddałam. Absolutnie nie. Ja się nie poddaję, po prostu staram się racjonalnie żyć. Bez myslenia sobie oczu. Od maja wszystko się zmieni. Będę tylko pracować raz na jakiś czas i chodzić na rysunek. Wtedy chciałąbym na poważnie i raz, a pozadnie wziąć się za zrzucenie tych kilku pieprzonych kilogramów. Myślę, że się uda. Mam dobre przeczucia bo... wierzę, że w końcu uda mi się ustabilizować swoje życie. Zaczynam teraz. To, czy mi się uda, okaże się w październiku, czyli prawie za rok. (Szczerze mówiąc ciekawa jestem co sądzicie o tej decyzji. Ale całkowicie szczerze.)

Myślę, że napisałam już o najważniejszym. Pozostało mi się tylko wytłumaczyć dlaczego tak żadko coś piszę i komentuję wasze blogi. Otóż, mój tata jest informatykiem a mój i jego koomputer są podłączone do tej samej sieci. Niestety mam na kompie różne dziadostwa, które blokują mu sieć, więc jak mam włączony internet, to on nie może pracować. A, że ostatnio ma więcej pracy niż zwykle, to ja o wiele żadziej mogę być na necie. I tyle. Postaram się pisać jak najczęściej, ale zobaczymy co z tego będzie. ^^

Na tym kończę tę cholernie ważną notkę.
Let's go back to my VISION.

Queen - "Spread Your Wings"

Tę piosenkę bez wątpienie można określić słowem piękny. Przez długi czas była jedna z moich (siedemdziesięciu) ulubionych piosenek Queen, ale dopiero ostatnio wsłuchałam się w jej tekst. Wtedy polubiłam ją jeszcze bardziej i stwierdziłam, że jest na prawdę piękna. To zaskakujące, ile razy można słuchać piosenki i nie odkrywać w niej tego co najważniejsze. Nasłuchałam się wielu piosenek, których tekstów nie rozumiałam, ale mimo to mnie wzruszały. Teraz jestem pewna, że nie odkryłam ich nawet w połowie.

PSY - "Gangnam Style"

Nie planowałam tego, ale muszę. Ganganm Style mnie rozwala. Po prostu ten facet taki... I te laseczki tańczące koło niego. Kurde jaki macho! Brała bym! ;P O masakra...
Aż mi tchu brakło. W sobotę w Katowicach (tam mieszkam;P) o 16:00 pod spodkiem będzie wielkie GANGNAM STYLE! Będą kręcili alternatywny teledysk. Ja idę i zapraszam Was. Ma pyć kilkaset ludzi, a ile będzie, to zobaczymy. Mam tylko nadzieję, że nie będę wtedy pracować. ;/

Rysunki #6 - parówki i korytarz

Na reszcie koniec tygodnia. Dawno nie byłam tak zmęczona psychicznie, a tak na prawdę w tym tygodniu wcale dużo nie zrobiłam. Krótko mówiąc: do dupy.
Wiem, wiem ostatnio cały czas narzekam, ale jakoś nie umiem tego zmienić. Jak już pisałam, czekam na zaczęcie się dodatkowych zajęć. Chociaż jestem zadowolona, bo ma dużo do roboty w ten weekend. ;P

Co do rysunków... Są z maja, bo przez całe wakacje nic nie narysowałam. Wiem, to jakaś porażka, ale mam nadzieję, że jak pójdę na zajęcia, to mi wróci wena. ;P
Poniższe rysunki są... do dupy. XD Szczególnie ten korytarz na dole. Złamałam tam tyle zasad, że chyba więcej nie mogłam. A ten sklep z morlinami taki średni. Ale parówa fajna, prawda? ;P

7 Maj 2012

Ramki do ikon

Ostatnio dużo pisałam, z czego się bardzo cieszę. Ale dzisiaj dość skromnie, a to myślę, że przydatnie. XD
Mam dla Was ramki do ikon pojedynczych i trójek. Znalazłam je kiedyś na jakimś blogu na Onecie, ale nie mam pojęcia na jakim. 
Są bardzo delikatne, ale za to je lubię. Na pierwszy rzut oka nie widać, ale do ikony po lewej została użyta jedna z nich. Mam nadzieję, że się przydadzą. ^^
© icon: http://brillianten.blog.onet.pl/

Sranie w banie.

 Tak właśnie. Mam nasrane w mózgoczaszce. Najpierw się na wpieprzam. Potem się wkurwiam. Obiecuję sobie, ze to ostatni raz. I znowu wpieprzam.
Najgorsze jest to, że cały czas odkładam wszystko na później. Mówię sobie, że od września będzie mi łatwiej, bo nie będę miała tyle czasu na jedzenie. Niestety realność okazuje się zbyt brutalna i mam na dużo czasu.
Co mi w takim razie pozostaje?
Otóż kolejny raz obiecuję sobie, że od jutra z tym koniec.
W sumie, to notki o moich daremnych próbach odchudzania miało nie być do października, ale mam to w dupie. Zważę się za 2 tygodnie, a do tego czasu zrobię co w mojej mocy, żeby było poniżej 55.
Mam nadzieję, że w październiku dojdzie mi rysunek 4 razy w tygodniu, korki z matmy i praca w weekendy. Mam nadzieję, że będę miała tyle nauki, że nie będę miała czasu na nic innego. Mam nadzieję, że będę zapierdalać ja głupia d tej matury. Mam nadzieję, że zdam ją cholernie dobrze i dostanę się na architekturę tam gdzie będę chciała i pokażę wszystkim na co mnie stać. 
Mam nadzieję, że wezmę się w garść i będę ciężko pracować pod każdym względem, a nie okłamywać samą siebie.


Kings of Leon - "17"

Wprawdzie nie jest to moja ulubiona piosenka z Only By The Night, ale jakoś mnie na nią naszło, więc dodaję.
W tej chwili nie spotykamy się z żadna nową sytuacją, otóż Yamahoshi po raz kolejny nie wie co ma napisać i będzie teraz pisać jakieś pierdoły.
Nie ważne, po prostu posłuchajcie, a ja stwierdzę, że Caleb Followill ma zajebisty głos i uwielbiam tę piosenkę. Co niestety nie zmienia faktu, że piosenki Kings Of Leon szybko mi się nudzą i co jakiś czas muszę sobie zrobić od nich przerwę. ;P

Pina

W wakacje, ku mojemu zaskoczeniu, byłam w kinie na Pinie. Film jest z 2011 roku, więc nie spodziewałam się, że zobaczę go jeszcze na dużym ekranie. Na szczęście, pewnego dnia Go pisze do mnie: "W Rialto leci Pina, idziesz?" (No nie powiedziała tak dokładnie, ale w skrócie takie było znaczenie ;P)

Pina to bardzo niszowa produkcja. Została stworzona na cześć Piny Bausch - niemieckiej choreografki. Głównym środkiem przekazu w filmie jest oczywiście taniec. W Pinie nie ma fabuły. Są to urywki spektakli Bausch oraz wypowiedzi tancerzy z nią współpracujących.

Obrazki - American Dream (8)

 I cóż ja na to poradzę... Grafiki dawno nie dodawałam, bo ostatnio nie umiem nic porządnego zrobić z AP. Mimo moich najszczerszych chęci, po prostu nie da rady. Te obrazki znalazłam na jednym z blogów na soupie. [http://onesmallcherry.soup.io/] Stwierdziłam, że je uwielbiam i chciałam coś z nimi zrobić... Niestety w niektórych przypadkach lepiej prezentowały się w swoim pierwotnym stanie. :/
I co ja mam teraz zrobić? Powiedźcie mi, jak ja mam się dowenić, hę???

Jakoś na razie nie wiem nic na pewno co do moich korków i rysunku. A w szkole zaczyna się zapieprz...
wanna go away...

Na dobry, kolejny początek.

Zaczął się wrzesień, czyli nijako, nowy rok... szkolny. A, że jest nowy, to wiele rzeczy wydarzyło, pozmieniało i na pewno będzie jeszcze dużo nowości.

Wchodząc teraz na bloga zauważyłam, że w sierpniu nie napisałam ani jednego postu. Bywa. To tylko dowód na moje całkowite rozregulowanie podczas wakacji.

Tak się zastanawiałam, co powinnam napisać po tak długim czasie. Do tej pory tego nie wymyśliłam, ale na pewno nie będę przynudzać długimi wakacyjnymi opowieściami czy początkowo rocznym zamieszaniem w szkole. Ale w sumie, przez całe wakacje nazbierało się trochę tematów, o których chciałabym napisać, więc jeśli tylko czas mi na to pozwoli, to natężenie notek będzie znaczne. 

Pierwsze koty za płoty. Przywitanie i sprawy organizacyjne mamy już za sobą, więc chyba pora przejść do bezsensownego i niewiadomej treści sedna notki niezmiernie niepoprawnej pod względem stylistycznym.

Zostałam TAGnięta

To niesamowite wrażenie...
Pierwszy raz w życiu przeżyłam coś takiego...
Czuję się podniecona ale i zagubiona zarazem...
Piszę coś co w ogóle nie ma sensu...

Wybaczcie. Mam jakiś dziwny nastrój dzisiaj, nie wiem co się dzieje dookoła. Więc w końcu odtagowywuję się od dust n bones. (Pewnie nie można tak tego ująć. ;P)

Tydzień VIII

Yamahoshi już ma zdupiony dzień. Ale już wczoraj wiedziałam, że tak będzie. Napiszę od razu, chociaż nie chcę. 56,1 kg. Wczoraj był obiadek u dziadków. Zupka, drugie danie, drugie-drugie danie, słodycze, lody. Byłam tak pełna, że myślałam, że pęknę a wszyscy dookoła tylko: jedz, jedz, bo mało zjadłaś. Myślałam że zwariuje. Co prawda wszystko było na prawdę dobre, co nie zmienia faktu, że jak się coś w siebie wpycha na siłę to nigdy nie smakuje.
Ale co ja się tak nad wczorajszym dniem rozwodzę. W ogóle ten tydzień to była masakra... W ogóle ostatni MIESIĄC to jakaś masakra! Ja nie wiem, na prawdę co ja odpieprzam?! Chyba mnie coś trafi. Sama nie wiem jak to opisać, w każdym razie masakra. W ogóle nie ćwiczę i wpieprzam ile chcę. To ma być dieta? Ta notka powinna mieć tyuł Tydzień ZERO! Jestem poraszkowa. (Na dodatek polałam się właśnie herbatą i oparzyłam sobie język :/)

Karolina Kurkova - Vogue Mexico, June 2012

Modelka: Karolina Kurkova
Fotograf: Nagi Sakai
Stylista: Sarah Gore Reeves
Fryzjer: Pascuale Ferrente
Makijaż: Fredrik Stambro

Na dzisiaj sesja Karoliny. Za pierwszym razem bardzo wpadła mi w oko, ale jakoś jak teraz na nią patrzę to mnie już tak nie zachwyca. Pierwszy raz widziałam Karolinę na wybiegu (w Victoria's Secret Fashion Show) i wolę ją oglądać w pokazach niż na zdjęciach. Wtedy bardziej widać jej nieziemsko długie nogi. ;P

Queen - "Seaside Randevouz"

Music, start!
Wczoraj pościągałam kolejną porcję Queen. Trochę już tego mam, ale na szczęście nie wszystko. Nie wiem co robię jak "odkryję" ich wszystkie piosenki... Będę musiała przerzucić się na coś innego, ale czy istnieje facet z głosem jak Freddie? W każdym razie, na razie Seaside Randevouz to jedna z "nowych" piosenek, którymi się najbardziej jaram. Mam nadzieję, że znajdę więcej utworów Queen w takim stylu, bo to uwielbiam.

Tydzień VII


I 7 tygodni "diety" minęło chop-siup. Nawet nie wiem kiedy. Napisałam "dziety" a nie diety, bo ostatnich tygodni dietą nazwać nie można. Byłam pod namiotem w górach, chodziłam na różne trasy i jadłam pyszne rzeczy. ;P Wiecie, kiełbaski z ogniska, pieczonke, pizze itd. Ale żałować nie mogę bo było pysznie i na luzie. ^^ W związku z tym wszystkim moja waga wynosi teraz 55,7 kg. No... Brak komentarza. XD Ale powiem tak, nie będę się bardzo przejmować. Są wakacje, stawiam na sport. Jakoś nie mam specjalnie ochoty na jakieś specjalne diety. Będę po prostu jeść mniej i zdrowiej.
Kolejna notka za tydzień. Planuję basen, rower i brzuszki. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu będę jechać na wieś do rodziny, a że miałam osiemnastkę, to pewnie dostanę jakieś drobne. ;P Mam nadzieję, że starczy na te upragnione rolki. ;P
Zdjęciu ukradłam od Rubensowej, bo jest przepiękne. Wręcz - jak ja to często mówię - orgazmowe. ;P

45 Złaz PPMN - Jelenia Góra-Jagniątków 2012

 Witam, witam zgromadzonych!
Oj dawno notki nie było, bo dużo się działo, oj działo się...
Jak tam wakacje. Już 1/4 wolnego za nami, więc jakieś wrażenia muszą być. 
Ale to zleciało, oj zleciało.
Z góry chciałabym przeprosić za dziwność merytoryczną tej notki, bo mi śmieszno. Oj, jakże jest mi śmieszno. A dlaczego?
Powiem, powiem, zaraz powiem. Może w sumie nie powiem dlaczego mi  śmieszno, bo sama nie wiem dlaczego w tej chwili jest mi śmieszno, ale zapewniam was, było śmieszno, oj było, było.
Ojejku... ile powtóżeń... (Lucy, I'm so sorrrrrry!!! ;()

Tydzień III

Prepraszam, ale dzisiaj totalny minimalizm, bo nie mam czasu na nic. Co do przebiegu tygodnia to jakoś specjalnie się nie starałam i bałam się, że nie będzie mniej niż 56. A tu niespodzianka 54,8. Minus  1,8 kg. XD bardzo fajnie. Następna notka będzie w piątek, bo potem wyjeżdżam. ^^ Mam nadzieję, że do tej pory uda mi się jeszcze zrobić inną notkę.

Papa ;*

Textury różniste (3)

Jedne z moich ulubionych textur. Z tą ostatnią zrobiłam mój ulubiony szablon na jednego z moich poprzednich blogów. Mam nadzieję, że się komuś przydadzą, chociaż nie wiem czy na tego bloga kiedykolwiek wszedł ktoś zajmujący się grafiką. XD W każdym razie dodaję licząc na to, że się komuś przyda. ;P
P.S.
Dostałam dzisiaj hula chłopa. Kręciłam 10 min i się cieszę. XD Myślałam, że to boli bardziej an początku, ale jest spoko. Pokręcę dzisiaj jeszcze z 10 min. ^^
Stała się dzisiaj rzecz straszna! Zepsuło mi się MP3! Jestem wkurwiona jak cholera! Dlaczego akurat teraz? W przyszłą sobotę jadę na 9 dni w góry i jak ja tam mam niby wytrzymać bez muzyki?! Chyba mnie jebnie. :/ Nie wiem co ja zrobię. To tyle.

Rysunki #6 - ludzie

 Jakoś mnie tak wzięło i mamy drugą notkę pod żad z rysunkami. Tym razem jednak nie architektura, tylko ludzie. Normalnie nie rysuję postaci, ale do egzaminu na architekturę też są mi potrzebne. Oczywiście nie tak bardzo jak budynki, ale jednak. Schematyczne rysunki postaci ludzkich prawie zawsze są na rysunkach architektonicznych. A poza tym np. na egzaminie wstępnym na architekturę wrocławską często są zadnia typu: narysuj modela siedzącego na krześle z 3 różnych perspektyw. To tak w uproszczeniu.
Jak na razie, to jedyne postacie, które narysowałam, ale będę musiała jeszcze nad tym przysiąść. (Jak nad wieloma innymi rzeczami.) Te wszystkie były rysowane ze zdjęć z jakiś gazet itd. Następnym razem muszę sobie zorganizować jakiegoś modela, bo z natury rysuje się trudniej. I muszę jeszcze z wyobraźni porysować. Mam całe wakacje... 
Do roboty Yamahoshi!

Najbardziej lubię ten babkę klęczącą na samym dole pośrodku. Za to ta najbardziej na prawo jest żenująca... Co to za ręce i nogi na 2 metry w goóle... ;P

Rysunki #5 - Martwa Natura 1

Zgodnie z tytułem postu, to pierwsza martwa, jaką narysowałam. Pierwsza, bo strasznie nie chciałam jej rysować. Mam opory co do martwej natury, bo według mnie jest strasznie nudna. Ale niestety konieczna do dostania się na studia. :/
Trochę się nad nią namęczyłam a i tak nie jest zadowalająca. Leszek tylko cały czas mi powtarzał, że muszę bardziej różnicować materiały itd. Te mazy gumkom po lewej stronie i na tej ciemniej rączce to właśnie jego dzieło, bo stwierdził, że te elementy są zbyt jednolite. ;P
Muszę się po wakacjach porzadnie wziąć za tą martwą, żeby jak najszybciej dojść do optymalnego poziomu i zająć się czymś innym. Wiem, że to nie dobre podejście, ale inaczej chyba nie dam rady. XD

Tydzień II

I cóż ja mogę napisać w takiej sytuacji. Wczorajszy dzień był jakąś masakrom i całe efekty diety poszły w dupę. Mało tego. Ważę więcej niż przedtem.
Poszłam wczoraj do Tesco na jakieś tam zakupy spożywcze do domu. Kupiłam też dla siebie kilka fajnych, dietetycznych rzeczy, ale na końcu przechodziłam koło pieczywa... Kupiłam 2 pączki i zjadłam je od razu po odejściu z kasy. Tak po prostu, bez zastanowienia. Najgorsze jest to, że smakowały mi jak cholera i zjadłabym sobie jeszcze takiego tłuściutkiego ponczuszka. ;P Ale obiecałam sobie, że do tłustego czwartku ŻADNYCH pączków. (Za to w ten dzień mam konkurs z Sunako, która z nas zje więcej pączków w szkole... Trudno mi oszacować, ale myślę, że ich liczba będzie wahała się od 10 do 20. Wiem, że to głupie skoro się odchudzam, ale nie ma bata, tłusty czwartek to tłusty czwartek. I nic innego się nie liczy. ;P) W każdym razie, potem przyszli goście i zjadałam jeszcze jakieś głupie, pyszne ciastka.
A dzisiaj rano horror. Wiedziałam, że będzie więcej niż 55, ale nie podejrzewałam, że aż tyle. 56,5 kg. +2,2kg. Dawno nie widziałam takiej liczby. Ale myślę, że szybko mi to zejdzie, bo to tylko jednorazowy wyskok.
Dzisiaj było w porządku i tak już musi zostać. Hula hop dostanę najpóźniej w czwartek. Nie załamuję się, bo   nic mi to nie da, tylko więcej zjem. XD

Karlie Kloss - Vogue US, June 2012

 Modelka: Karlie Kloss

Po prostu cudo. Te zdjęcia są niesamowite. Nie miałam w planie tej notki, ale przypadkowo znalazłam tę sesje i stwierdziłam, że natychmiast muszę ją dodać. Moje ulubione zdjęcie to to biało-czarne. Ona ma wprost idealną figurę. Te zdjęcia możecie potraktować jako thinspirację. Jak dla mnie bomba. ^^
Wcześniej nie znałam Karlie i nie widziałam z nią żadnych sesji, ale po występie w Victoria's Secret widzę, że jej kariera rozkwita. I bardzo dobrze, bo jest oryginalna.
P.S. Fajnie by było gdybyście zajrzeli do poprzedniego posta, bo pod względem merytorycznym jest ważniejszy. XD

Plan działania.

Ostatnie 2 dni zawaliłam. Miało być tak pięknie, a skończyło się na koszmarze. Więc, powiedziałam sobie STOP i dzisiaj jestem już z siebie zadowolona.
Było dość minimalistycznie (chrupki błonnikowe, marchewka i zupka warzywna). Ale jakieś 15 minut temu zjadłam trochę bagietki z miodem... Trudno się mówi. W sumie, to nie byłam nawet głodna, ale mój tata kupił jakiś dziwny miód i chciałam go spróbować. XD Ale w sumie nie jestem na to aż taka zła. W każdym razie na dzisiaj oczywiście to wszystko.
Za to jutro chciałam zafundować sobie same płyny. Mam na myśli: szklankę mleka rano, potem sok warzywny i ananasowy oraz oczywiście herbatkę i wodę. Mam nadzieję, że mi się uda i tata mi niczego nie wciśnie, bo dzisiaj udało mu się z tą zupą... Ale jutro przez pół dnia mnie nie będzie w domu, więc są szanse, że nie zwróci uwagi na to, że nic nie zjadłam.

Mam też małe plany co do ćwiczeń. Wstyd się przyznać, ale na razie robię tylko 360 brzuszków dziennie. Dzisiaj zamówiłam hula hop, więc jak dobrze pójdzie będę je miała w środę. Wtedy dojdzie 30 min kręcenia dziennie. Wybrałam kółko z wypustkami, średnica 1 m. Bardzo się wahałam, bo na allegro jest pełno rodzajów, ale w końcu wybrałam to :<<zobacz>>. Dziękuje Rubensowej za cenne wskazówki. ;* Myślę, że na początek takie hula hop będzie dobre, a potem najwyżej zainwestuję w inne. ^^
Chciałam jeszcze kupić skakankę, ale tak po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że to głupota, bo w mieszkaniu i tak nie mogłabym ćwiczyć, a gdzie indziej? Raczej nie mam takiego miejsca. Więc pewnie zaniecham.
Za to z rolek nie zrezygnuję. Chodzę do szkoły, na rysunek i w wiele innych miejsc pieszo, więc na pewno mi się przydadzą. Będzie wszędzie szybciej, a do tego bardziej wydajnie. I to lubię. ;P Umówmy się, że rolki zastąpią mi bieganie. Nie umiem biegać. Nie lubię biegać. Nie będę biegać. I tyle. Wiem, że bieganie, to najlepszy trening, ale z pewnością nie dla mnie. Za to może zacznę też chodzić na basen. Chciałabym, ale zobaczę jak to będzie. ^^

Ale się rozpisałam. Mam tylko nadzieję, że uda mi się to wszystko zrealizować. Chcę w końcu iść na basen w wakacje! A w sierpniu 18-stka. Nie ma bata, musi się udać!

BEBOK sesja #1

Po pierwsze, to dzisiaj jest wyjątkowy dzień, bo dokładnie 2 miesiące temu (w piątek, 13 kwietnia) urodził się mój mały braciszek - Olivier. Poza tym dokładnie za miesiąc (w piątek, 13 lipca) mam 18 urodziny! Wiec cieszmy się wszyscy i świętujmy.

Co do bilansu dzisiejszego dni, to byłoby świetnie, gdybym nie kupiła sobie tabliczki czekolady i jej (prawie całej) nie zjadła. :/ Dokładnie 500 kcal. Oprócz tego byłam grzeczna i zjadłam płatki błonnikowe z mlekiem, jabłko i mały kawałek bagietki z szynką, oliwką i sałatą. ^^ To tyle.

Ale przejdźmy do tematu dzisiejszego postu. Otóż wczoraj pisałam, ze dodam kilka zdjęć z sesji z Bebokami. ^^ Było świetnie! Na początku wakacji jedziemy razem (w czwórkę) pod namiot na tydzień, czego już się nie mogę doczekać. Będzie jazda jak nigdy wcześniej. Do tego Go będzie miała 18-stkę... No, i wszystko jasne. ^^ Sesja z 10.06.2012.

Zdjęcia: Natala (planuje założyć bloga)
Fryzury: Jula (czyt. Dżula, jak jednostka energii ^^)
Modelki (XD): Ja i Go (z gosiewska.blogspot.com)


O diecie? Why not! Tydzień I.



Wcześniej jakoś unikałam tego tematu, sama nie wiem dlaczego... W sumie, to chyba wiem, uważałam go za zbyt osobisty. A dokładniej, nie chciałam by pewne osoby, które znam i które mogą wejść na mojego bloga to przeczytały. Ale trudno. Ostatnio zaczęłam czytać kilka blogów, własnie o dietach itd. i pomyślałam sobie: Dlaczego ja miałabym czegoś nie napisać?

Rysunki #4 (3)

Dalszy ciąg starych prac, aczkolwiek już coraz bardziej aktualnych (z lutego i marca tego roku). Nie wiem, jak wy to widzicie, ale mi się zdaję, że robię postępy. ;P Mój ulubiony jest kiosk. Za to mam mieszane uczucia co do ostatniego rysunku. Tak, w ogóle, to stacja kosmiczna, bo wiem, ze trudno zgadnąć. Strasznie się nad nią męczyłam, wyszła niezgodnie z projektem i jeszcze Leszek powiedział, że nie jest dobra... Ale trudno, taki już los kandydatów na architekta.
Pierwszy rysunek, to przystanek na wsi. Taka moja wizja, bo gdyby takie były na prawdę, to byłabym prze szczęśliwa.

21 Marzec 2012

Okulary + pierwsza BEBOK sesja

Wczoraj w końcu byłam z Vision express i kupiłam okulary. ^^ Oczywiście wybrałam te po lewej, tylko w innym kolorze - prześwitujące brązowe. Próbowałam zrobić im ładne zdjęcie, żeby wam pokazać, ale niestety nie umiem zrobić ładnego zdjęcia. ;P
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale oprawki są z firmy Gentleman, czyli są męskie. Ale taki już mój los i jakoś mi to nie przeszkadza. Żadne damskie mi nie pasowały.
Co do sesji, jak już wspomniałam w tytule, to moja pierwsza. Oczywiście robiona przej moją koleżankę z klasy. (Zastanawia się nad założeniem bloga, więc możliwe, że niedługo będzie można podziwiać jej zdjęcia online. ^^) Chociaż miałyśmy tylko 5 godzin (tak, to mało na 3 osoby, do tego trzeba jeszcze poustawiać światła) to zdjęcia wyszły cudowne. Już się nie mogę doczekać, aż je zobaczę przerobione i sama jeszcze siądę nad nimi w Photoshopie.
Ogólnie rzecz biorąc, świetny dzień. Tylko wieczór trochę spaprany, ale to nie warto raczej pisać. Przyznam jednak, że mam nadzieję, że to nie będzie miało jednak wpływu na następne sesje.
;*

Ramy do obrazów (20)

Ramy, czyli dodatki z serii Sztuko-Faza! Przydatne do różnego rodzaju szablonów czy fotomontaży. Mnie osobiście najbardziej podobają się te złote. Oczywiście widać, że to zdjęcia a nie grafika, bo ramki są trochę nierówne przez perspektywę, ale mówi się trudno. W sumie, to może i lepiej, bo wyglądają bardzo naturalnie.
Naszła mnie dzisiaj straszna ochota, na zabawę w Photoshopie, więc wrzucam ramki i lecę. Mam nadzieję, że coś mi z tego wyjdzie, bo ostatnio miałam straszny zastój i między innymi dlatego na blogu nie ma żadnych moich nowych tworów. Za to zaczęłam rysować węglem. Rysować, to trochę za dużo powiedziane... Raczej zaczęłam próbować szkicować. Pan Leszek (prowadzący zajęcia z rysunku), twierdzi, ze jestem za dokładna w niektórych szczegółach i powinnam bardziej skupić się na formie. Więc kupiłam węgiel i mam zamiar  trochę po szkicować. Ale tak niedokładnie. Bardo podobają mi się  nieporządne szkice węglem. Dwie trzy kreski na szybko i mamy obrazek! Tylko narysowanie tych dwóch, trzech kresek wcale nie jest takie łatwe. ;P

Pina Bausch - The Rite of Spring according to Preljojac

Dzisiaj znowu artystycznie. Tym razem mowa o tańcu, a dokładniej o niesamowitej niemieckiej choreografce Pinie Bausch. 
Poniżej fragment jednego z jej spektakli - The Rite of Spring. Myślę, że nie trzeba dużo o nim mówić, wystarczy zobaczyć. Jeżeli ktoś nie akceptuje całkowitego negliżu, to niech lepiej da sobie spokój, ale nie wie co traci. Ten fragment spektaklu jest cudowny... Jakoś brak mi teraz słów, więc nie wiem co napisać.
Po prostu podziwiajcie niezwykły pomysł choreografki oraz odwagę i otwarcie tancerki. ^^ (Ale głupio gadam.)

Rysunki #3 (2)

Wstawiam kolejne rysunki, bo mam niesamowitą fazę na wszystko co dotyczy rysowania, czy malowania. Wprost niepojętą! Byłam dzisiaj z Go w Matejko - sklepie dla artystów (tak, jestem największą artystką na świecie!) i rozpływam się w planach. Do tej pory rysowałam jedynie ołówkiem, bo na studia tak na prawdę niczego innego nie potrzebuję, ale takie szkice przestały mnie już satysfakcjonować. Oczywiście wiem, że nie rysuję świetnie i żeby dostać się na tą architekturę muszę jeszcze dużo popracować, ale potrzebuję też odmiany i czegoś więcej. 
Na razie kupiłam prasowany węgiel i mam zamiar porobić jakieś szkice. Na pierwszy tydzień wakacji wyjeżdżam w góry na tydzień pod namiot, więc myślę, że tematów do nakreślenia mi nie zabraknie. Mam też stalówki i tusz, więc mam nadzieję, że z ich pomocą też zacznę coś tworzyć. (Mam też nadzieję, że nie będzie to masakrycznie żałosne. ;P) 
Ale to jeszcze nie wszystko!
Otóż... Od poniedziałku mam zamiar zacząć malować farbami olejnymi. Wiem, że to porywanie się z motyką na słońce, bo nigdy wcześniej nie malowałam, a oleje to najbardziej hardcorowe farby, ale trudno. A'kryl mnie nie satysfakcjonuje, a na akwarele nie mam na razie ochoty.
Najgorsza jest oczywiście kwestia pieniężna. :/ Jedna tubka farmy olejnej, to 5,50 zł, a ja trochę tych kolorów potrzebuję. Do tego olej, werniks, rozpuszczalnik i pędzle... Trochę tego wychodzi. Ale czego się nie robi dla sztuki! Z resztą mam specjalne plany co do prezentu urodzinowego dla mojego taty, więc trudno się mówi. Nie zdradzę ich teraz, bo jeszcze mój tata to przeczyta i nie będzie niespodzianki. ;P

W każdym razie mam Sztuko-Faze! XD

Dodaję w końcu te rysunki ;P
10 Luty 2012

Queen - "Somebody To Love"

Dawno nie było muzyki. Więc jest i to nie byle jaka. Jeżeli macie włączone głośniki na pewno już ją słyszycie. Mam nadzieję, że to, że włącza się automatycznie nie jest irytujące. ;P Jeśli tak, to przepraszam. (Playlistę na górze bloga zgapiłam od Magdaleny z GlassWindmill i Weroski z DiamondCloud. Mam nadzieję, że się nie gniewają. ;P)
W każdym razie, co do Somebody To Love, to niemiłosiernie komach tę piosenkę. Od jakiegoś czasu słucham ją na okrągło i nie ma opcji, żeby mi się znudziła. Te falsety Freddiego, chórki i cała niebanalna kompozycja, wprawiają mnie wręcz w niebiańskie uniesienie! Szkoda, że teraz nie robi się już takiej muzyki. Ale pocieszam się tym, ze mam jeszcze wiele starych zespołów do odkrycia, więc nie grozi mi muzyczna nuda. :P

Liu Wen - Harper's Bazaar Singapore, June 2012.

Modelka: Liu Wen
Fotograf: Gan

Ta sesja jest wprost cudowna, bajkowa. Po lewej jest miniaturka mojego ulubionego zdjęcia. W prawdzie powinna być tam okładka danego magazynu, jak zawsze, nie specjalnie mi się ona podoba, więc będzie na samym dole ;P Kocham łamać zasady, które sama ustanawiam. XD

Tomohisa Yamashita - "Loveless"

Kolejny, już drugi post o Pi. Tym razem Loveless, czyli drugi solowy singiel.
Ostrzegałam, żebyście przygotowali się na dużą porcję japońszczyzny, bo wróciła mi azjo-faza. A to dopiero początek. ^^

Loveless to w sumie jedna z moich ulubionych piosenek Yamashity. ... Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie wiem co napisać. ;P Po prostu posłuchajcie, albo i nie i tyle. ;P

Żenujące, ale prawdziwe...

Właśnie mam informatyki, a nauczyciel sprawdza wytwory. Przede mną jeszcze sześć osób, więc wolną chwilę zamiast na stresowanie się, wykorzystam ją na napisanie notki. ;P
Ostrzegłam w temacie, że dzisiejsza notka będzie żenująca. Chodzi o to, że mam kompleks perfekcjonistki w wielu dziedzinach. Jedną z nich jest moja sylwetka. Od jakichś dwóch lat narzekam i narzekam, a schudnąć nie umiem. Co najmniej 3 razy w tygodniu powtarzam sobie, ze od jutra się odchudzam. Taa, mhm. Już to widzę.
I właśnie dlatego napisałam tę żenującą notkę! żeby mieć jakąś motywację. Żeby kolejny raz tak po prostu nie obiecać sobie tej samej rzeczy. 
Teraz mam punkt odniesienia i obiecuję, że się postaram!

Textury przenikalne (?)

Dzisiaj miała być fajna notka, ale chyba nic z tego... XD Mam na jutro tyle do zrobienia, że tego nie zrobię. Za oknem piękna pogoda, wakacje tuż tuż, a w szkole zadupianie. Na jutro muszę przedstawić wytwór (czyli pracę semestralną) z francuskiego i informatyki, nauczyć się na sprawdzian z historii, bo muszę dostać 5 i zrobić jakieś durne zadanie z PO, w którym nawet nie wiem co ma być. Jednym słowem masakra, więc z fajnej notki nici. ^^

Za to dodaje textury przenikalne. ^^ Nie wiedziałam, jak je nazwać, a skoro w tej pierwszej materiały się przenikają, to nazwałam przenikalne. Wiem, to głupie.

Wczoraj w szkole stworzyłyśmy z bebkami coś dziwnego... Bułkę z chleba. Spróbujcie sobie to wyobrazić. Bierzecie bochenek chleba, przecinacie poziomo na pół, do środka wkładacie kostkę masła, cały pomidor, pół główki sałaty idt. Ale pierdoła, nie? Mimo to na pewno kiedyś zrobię sobie bułkę z chleba. ^^ (Zdjęcia na pewno znajdą się na blogu. ;P)

Rysunki #2 (3)

Daję kolejne. Tylko 3, bo mój aparat szwankuje i rozmazuje wszystkie zdjęcia. Niestety zostawiłam teczkę na zajęciach, więc nie pamiętam teraz z kiedy dokładnie są te rysunki, ale to będzie Listopad 2011.
Mam nadzieję, że w stosunku do poprzednich zauważycie postęp. ;P


Juwenalia - Katowice 2012

A jednak, udało się. Tata pozwolił mi iść. Było ciężko, bo w środę było zebranie. Więc wszystko jasne, jak zawszę chodzi o oceny. Jednakże, dzisiaj było małe malowanie pokoju dla mojego brata, więc trzeba było poprzenosić wszystkie meble itd. i zdaje mi się, że trochę przestał się na mnie gniewać ;P
Tylko, że jest jeden haczyk, muszę być w domu o 22... I chyba już nic z tym nie zrobię. A szkoda bo pewnie Vavamuffin zacznie się około 21-22, a ja będę musiała iść, albo już mnie nie będzie. Mówi się trudno.

Obrazki #3 (5)

 I kolejne, do kolekcji... Tym razem tylko 5 i to jakieś takie średnie. Jakoś ostatnio nie mam weny nie wiedzieć dlaczego. Chcę coś zrobić, ale brak mi pomysłów. Muszę się jakoś dowenować, ale jeszcze nie wiem jak. Z resztą, na pewno nie w weekend i nie w przyszłym tygodniu, bo dzięki mojej ukochanej szkole będzie masakryczny. A w weekend do pracy... Ale potem już powinien być luz, więc zobaczymy co z tego wyniknie.
Może zrobię coś całkowicie-zajebiście-najlepszego na świecie.
That's all for now. ^^

Tomohisa Yamashita - "Ai, Texas"

I w końcu Pi doczekał się pierwszej notki na moim blogu z najnowszym singlem Ai, Texas.
Myślę, ze pora zadać ważne pytanie: cóż to za rodzaj muzyki z tego singa? Otóż sama nie jestem pewna, ale stawiam na j-regge. To ciekawe... Yamapi zmienia gatunki muzyczne jak rękawiczki. Najpierw j-pop, j-techno, j-jazz a teraz j-regge. XD Co nie zmienia faktu, że i tak mi się podoba. To trochę przerażające... W sumie podoba mi się wszystko co on zaśpiewa. Oczywiście jedno mniej, drugie bardziej, ale akceptuję. XD

Nadia Giramata - Style Switzerland, Maj 2012.

Model: Nadia Giramata
Stylizacja: Martina Russi
Fryzura: Andrew Guida
Makijaż: Andrea Costa

Ta sesja jest cudowna... Wprost idealna. Etniczna i niezwykła.
Zdjęcia mają świetna kolorystykę, ubrania są idealnie dobrane.
Po prostu miodzio, nie wiem co jeszcze napisać.

Azjo-Faza!

Tak!!! Stało się. Suna mnie zaraziła! Znowu. To znaczy na początku to ja zaraziłam ją... Dobra, zacznijmy od początku.
Pewnego dnia ja namówiłam koleżankę z klasy do obejżenia dramy Hana Yori Dango. Potem dłuuuugo, dłuuugo, się razem jarałyśmy różnymi dramami, piosenkami itd. Ale potem Yamahoshi zaczęła się bardzo angażować w sprawy dotyczące przyszłych studiów i jej jakoś przeszło... A Suna też miała jakieś tam inne sprawy.
W ubiegłym tygodniu Sunako przychodzi do szkoły i oznajmia, że wróciła jej faza na Japonię. Azjo-Faza! I mnie wzięła zaraziła. A teraz umierając z czekania, czekam aż ściągnie mi się ostatni teledysk Tomohisa Yamashita - I, Texas...

Przygotujcie w najbliższym czasie na dużą fazę japońskości-słodkości...
Z reszta co ja piszę... I tak nikt tego nie czyta. ;P
Jaka beznadziejna notka w ogóle.
Najbeznadziejniejsza na tym blogu. ;P

Rysunki #1

A jednak. Postanowiłam coś wsadzić. To moje pierwsze rysunki architektoniczne. Początki bywają trudne.
Tylko nie myślcie sobie, że nadal tak rysuję. Teraz jest lepiej. XD Aktualne pracę będę powoli uzupełniać.


3 Wrzesień 2011

Textury do ikon #1 (33)

Dawno nie było dodatków, więc dodałam.
Jedne z moich ulubionych textur pod ikony, chociaż szczerze mówiąc nigdy z nich nie korzystałam, tylko na nie patrzyłam. Tak, wiem... Bez komentarza proszę. Po prostu nie miałam do tej pory na nie pomysłu.
W każdym razie dodaję, może komuś się przydadzą.
Wzięłam je z jakiegoś bloga z livejournal z 3 lata temu, i nie mam pojęcia jak się nazywał, więc gdyby ktoś z was go znał, to byłabym wdzięczna za podanie mi adresu, bo z chęcią dopisałabym credita. ^^

Bernard Werber - "Imperium Mrówek"



Zaskakująca powieść Bernarda Werbera opowiadająca o zwyczajach mrówek rudnic. Głównymi bohaterami są samiec 327, samica 56 i wojowniczka 103 683. Dzięki nim, dowiadujemy się jak wygląda życie, różnych przedstawicieli tego gatunku.

Powyższy opis jakoś mi nie wyszedł, więc spróbuję po swojemu...
Książka jest niesamowita i wciągająca, a przede wszystkim można się z niej bardzo dużo dowiedzieć. Do nie dawna w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ogromną i rozwiniętą cywilizację tworzą mrówki. Uważałam je za małe, wkurzające robaczki, które wszędzie się pętają i tylko gryzą.

Obrazki #2 (12)

Długo się zastanawiałam, czy je dodać, a decyzja jest widoczna.
Mam do nich sentyment, bo były już na dwóch moich poprzednich blogach, więc to, że mi się jeszcze nie znudziły, to raczej dobry znak. Wiem, że niektóre napiszy typu: "Elo, elo 3, 2, 0" są głupawe, ale jak już mówiłam, obrazki robiłam dość dawno, więc myślę, że można mi to wybaczyć. Poza tym te napisy pasują graficznie, więc jest dobrze. ^^

Pasja c.d.




Pisałam już o pasji... Wszystko jest fajnie, gra, jestem czymś zajęta, ale tak jak przypuszczałam, to nie to. Myślałam, że mogę zająć się czymś innym i czerpać z tego równie dużo satysfakcji. Zatopić się w tym i zapomnieć o reszcie świata.

Lana Del Rey - "Born To Die"


Zapewne większość z was już o niej słyszała. Lana miała dość zadziwiające wejście, otóż umieściła na YouTube (podobno) amatorski teledysk do piosenki Video Games, który stał się hitem itd.
Media krytykują ją za to, że ma bogatego ojca i powiększyła sobie usta, ale mnie to nie przeszkadza, więc lepiej przejdźmy do albumu.
Uwielbiam ją za leniwe piosenki i  niepospolitą, zmienną barwę głosu. I muszę przyznać, że jeśli chodzi o jej styl, to trafiła w punkt. Jak to opisują gazety - niefrasobliwy i nieporządny styl vintage, czy jakoś tak.

Szczęśliwa 13-stka!

Jak to śpiewa jedna piosenka: "Trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna". A piątek trzynastego, to mój ulubiony dzień. Ponieważ w piątek 13 kwietnia 2012 roku na świat przyszedł mój słodziutki młodszy (rzecz jasna) brat - Olivier. Dlatego niech mi ktoś powie, że 13 to pechowa liczba lub dzień, to go... wyśmieję albo coś tam... Poza tym ja też się urodziłam 13, tylko, że w środę. Trzynastka rules! (Czy tam jakoś inaczej.)

Victoria's Secret Fashion Show 2011

Wielki powrót. Przynajmniej w moim odczuciu. Pierwszy pokaz VS, który widziałam był z 2005 roku i do tej pory jest moim ulubionym rocznikiem. Zaraz po nim jest 2006, ale potem zaczęło się coś psuć. Kryzys nastąpił w 2008 i 2009 roku... A teraz? Jestem zachwycona! Jak to mówią modelki: "It's fables!". (Czy jakoś tak.)
Ten pokaz jest jednym z moich ulubionych. Wyjątkowo elegancki i szykowny (,na tyle, na ile bielizna może być elegancka i szykowna). Modelki były ozdobione tysiącami a może nawet milionami kryształów wartych miliony lub miliardy dolarów. To robi wrażenie.
Nie można oczywiście zapomnieć o gościach specjalnych. Wystąpili Adam Levine, Jay-Z, Kanye West i Nicki Minaj. Czyli również bardzo obficie. Największe wrażenie zrobił na mnie występ Jay-Z i Kanye Westa, ale sami zobaczycie.
W poście znajdziecie pokaz online oraz zdjęcia z pokazu i after party.

Sygnatura "Death Note"


Szukając informacji na temat rysowania na tablecie, trafiłam na forum Graffika.pl. Oczywiście się zarejestrowałam, bo znalazłam tam dużo przydatnych informacji, a po przeczytaniu ich przeszłam do zakładki konkursy. Konkurs na sygnaturę o tematyce Death Note? Dlaczgo nie. Efekt widzicie powyżej.