W wakacje, ku mojemu zaskoczeniu, byłam w kinie na Pinie. Film jest z 2011 roku, więc nie spodziewałam się, że zobaczę go jeszcze na dużym ekranie. Na szczęście, pewnego dnia Go pisze do mnie: "W Rialto leci Pina, idziesz?" (No nie powiedziała tak dokładnie, ale w skrócie takie było znaczenie ;P)
Pina to bardzo niszowa produkcja. Została stworzona na cześć Piny Bausch - niemieckiej choreografki. Głównym środkiem przekazu w filmie jest oczywiście taniec. W Pinie nie ma fabuły. Są to urywki spektakli Bausch oraz wypowiedzi tancerzy z nią współpracujących.
Uwielbiam ten film, ponieważ pokazuje zupełnie inną formę tańca niż filmy typu Step Up czy Dirty Dancing (które oczywiście uwielbiam). Te choreografie, to bezprecedensowe dzieło. Są zaskakujące i zachwycające. Podnoszą adrenalinę. Rozkochują i wciągają.
Są nie do opisania.
Jak już wspomniałam, Pina jest niszowym filmem z 2011 roku, więc na pewno nie leciała, ani nie będzie lecieć w zadnym normalnym kinie. Jedynym ratunkiem są kina studyje, w których rok wydania filmu racze nie ma znaczenia.
Jeden z niewielu filmów, o których Yamahoshi może powiedzieć dzieło i który może polecić z czystym sumieniem. ^^
hmm.. muszę kiedyś zobaczyć ;) pytałaś czy jestem w biol -chemie, na szczęście nie, ale i tak mam rozszerzoną chemię : mat-chem
OdpowiedzUsuń