Tydzień VIII

Yamahoshi już ma zdupiony dzień. Ale już wczoraj wiedziałam, że tak będzie. Napiszę od razu, chociaż nie chcę. 56,1 kg. Wczoraj był obiadek u dziadków. Zupka, drugie danie, drugie-drugie danie, słodycze, lody. Byłam tak pełna, że myślałam, że pęknę a wszyscy dookoła tylko: jedz, jedz, bo mało zjadłaś. Myślałam że zwariuje. Co prawda wszystko było na prawdę dobre, co nie zmienia faktu, że jak się coś w siebie wpycha na siłę to nigdy nie smakuje.
Ale co ja się tak nad wczorajszym dniem rozwodzę. W ogóle ten tydzień to była masakra... W ogóle ostatni MIESIĄC to jakaś masakra! Ja nie wiem, na prawdę co ja odpieprzam?! Chyba mnie coś trafi. Sama nie wiem jak to opisać, w każdym razie masakra. W ogóle nie ćwiczę i wpieprzam ile chcę. To ma być dieta? Ta notka powinna mieć tyuł Tydzień ZERO! Jestem poraszkowa. (Na dodatek polałam się właśnie herbatą i oparzyłam sobie język :/)
To, że ojciec się na mnie cały czas wkurza, też nie pomaga. Zaczął się bardziej czepiać, po tym nie niedoszłym oddaniu krwi. Robi ze mnie chorą psychicznie, anorektyczkę idt. Powtarze, że jak dostanę anemii to nie będzie ze mną łaził po lekarzach itd. Ja nie oczekuje od niego jakiegokolwiek wsparcia, czy czegoś w tym stylu, bo mi to nie potrzebne, tylko żeby się przestał czepiać, bo mnie cholera chwyci.

Dobra, trzeba się wziąć za siebie bez względu na wszystko. Miałam tyle planów a te wakacje, a jak na razie mam tylko umówioną pierwszą godzinę jazd. Chyba zwariuję. Nie mogę zwariować.
Zobaczymy co to będzie.

2 komentarze:

  1. ale dziewczyna na zdjęciu ma cudnie chude nogi <3
    też ostatni zcas jest dla mnie beznadziejny. no, ale jak się teraz nie weźmiemy w garść to kiedy? trzeba jak najszybciej. prędzej się roztyjemy niż schudniemy ;] trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. też się biorą za siebie teraz! koniec opieprzania ^^
    a obiadki u dziadków są z reguły zabójcze :(
    powodzenia na jazdach ;*

    OdpowiedzUsuń