Tydzień VII


I 7 tygodni "diety" minęło chop-siup. Nawet nie wiem kiedy. Napisałam "dziety" a nie diety, bo ostatnich tygodni dietą nazwać nie można. Byłam pod namiotem w górach, chodziłam na różne trasy i jadłam pyszne rzeczy. ;P Wiecie, kiełbaski z ogniska, pieczonke, pizze itd. Ale żałować nie mogę bo było pysznie i na luzie. ^^ W związku z tym wszystkim moja waga wynosi teraz 55,7 kg. No... Brak komentarza. XD Ale powiem tak, nie będę się bardzo przejmować. Są wakacje, stawiam na sport. Jakoś nie mam specjalnie ochoty na jakieś specjalne diety. Będę po prostu jeść mniej i zdrowiej.
Kolejna notka za tydzień. Planuję basen, rower i brzuszki. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu będę jechać na wieś do rodziny, a że miałam osiemnastkę, to pewnie dostanę jakieś drobne. ;P Mam nadzieję, że starczy na te upragnione rolki. ;P
Zdjęciu ukradłam od Rubensowej, bo jest przepiękne. Wręcz - jak ja to często mówię - orgazmowe. ;P

1 komentarz:

  1. jak ja pamiętam jak jeszcze niedawno był pierwszy tydzień i podałaś wagi z każdego dnia... ale ten czas szybko leci ;D na wyjazdach trudno o nieprzytycie, ale masz super wspomnienia, super spędziłaś czas, a teraz do roboty ;D
    haha.. orgazmowe xD no, ale też się zakochałam w zdjęciu <3
    chudnij ;**

    OdpowiedzUsuń