Taaak... po pierwsze, chciałam przeprosić za opóźnienie, bo notka miała być we wtorek... jak widać, nie wyszło i jest w sobotę. Ale ciiicho nikt nie zauważył. ;P Następna notka będzie we wtorek. ;P
To chyba pora przejść do efektów... Na ten tydzień niestety nieprzyjemnych, bo jest +0,2kg. Ale cóż zrobić, skoro tak zdupiłam. ;P Piątek juwenalia, sobota klub, wiadomo kaloryczne piwsko i hamburger. Ale to by wszystkiego nie zniszczyło, bo pierwsze dni miałam bardzo ładne. Wszystko zniszczyły Cheetosy. :/ Otóż byłam w pracy w ten weekend. (Pracuję jako hostessa.) I miałam degustację Cheetosów, jakiegoś nowego smaku. W piątek byłam grzeczna, spróbowałam tylko 2 cheepsy, żeby wiedzieć jak smakują. W sobotę było gorzej... Stałam 9 godzin, więc pod koniec było mi już słabo, to trochę sobie podjadłam... Ale całkowita porażką była niedziela!
To już mi cierpliwość i nerwy puściły i wpieprzałam te chipy ile się dało. :/ Do dupy, ale cóż zrobić.
To już mi cierpliwość i nerwy puściły i wpieprzałam te chipy ile się dało. :/ Do dupy, ale cóż zrobić.
Ten tydzień zdecydowanie lepszy. Tylko dzisiaj obiad trochę za duży zjadłam. Ale najgorsze dopiero nastąpi. Idę do przyjaciółki z którą dawno się nie widziałam. Chciałyśmy pogadać, a, że jest teraz u chłopaka stwierdziła: "No my se pogadamy, a ja wygonię Tomka do kuchni żeby usmażyła nam placki".
...
No comment...
Uwielbiam placki.
A poza tym wszystko co robi Tomek jest dobre...
Więc na pewno będą pyszne...
Ale w dupie to mam! Zjem najwyżej jednego!
Zobaczymy jak potoczą się moje losy. Może zostanę tragiczną bohaterką tragedii niczym Antygona?
Dowiecie się we wtorek. ;P
P.S.
Ale ma nogi, suka, nie? ;P
Też bym chciała takie nogi >.<
OdpowiedzUsuńCo tam ten tydzień u mnie tez nie był jakiś super waga ciągle stoi a jak nie to idzie do góry >.< aż strach sie jutro ważyć. Tyle dobrego że jutro i nastepne tygodnie bedą coraz lepsze